PO CO NOWE BADANIA?

Jednym z głównych argumentów przedłużenia koncesji na badania złóż cynku i ołowiu dla Rathdowney Polska – zdaniem władz państwowych – są „korzyści wynikające z przedłużenia koncesji, w szczególności związane z pozyskaniem nowej informacji geologicznej, zwiększenie wiedzy na temat występowania rud cynku i ołowiu, a także strategiczne znaczenie tego surowca dla gospodarki kraju” (odpowiedź ministra na interpelację posła Mateusza Bochenka z dnia 12 listopada 2020).

Ten argument zupełnie nas nie przekonuje, bowiem kanadyjska firma zakłada, że w ciągu najbliższych 5 lat wykona 75 z 736 zaplanowanych odwiertów. To 15 wierceń rocznie, czyli średnio 1 odwiert na miesiąc!!!!!  A to wszystko w rejonie, który jak żaden inny w Polsce został już dawno przebadany pod kątem zasobów surowców mineralnych. Starsi mieszkańcy gmin zawierciańskich pamiętają jeszcze, że w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku na tym obszarze przeprowadzane były badania na ogromną skalę.

Badania trwały kilkanaście lat i były bardzo kompleksowe. Wykonano nawet wtedy badania geotechniczne pod ustawienie głównego szybu kopalni. Według map i archiwalnych dokumentów wykonano wówczas w ciągu zaledwie 5 lat prawie 600 odwiertów (RTH 50 lat później i posiadając zdecydowanie nowocześniejszy sprzęt chce w tym samym czasie wykonać ich 75!!!). Tabela z podaną miąższością czyli grubością podstawowej warstwy triasowej znajduje się w załączeniu do tego tekstu. Badania wykonywane były grupami po kilkadziesiąt odwiertów. Wszystkie materiały uzyskane w ramach tych badań znajdują się w Państwowym Instytucie Geologicznym w Warszawie.

W 1970 roku Przedsiębiorstwo Geologiczne z Krakowa opracowało hydrogeologię tego regionu. Dokument pokazuje ówczesne przepływy wody. Zostały one nieco zaburzone w wyniku eksploatacji złóż w rejonie Olkusza, ale zbytnio się nie zmieniły (materiał załączamy pod tym tekstem).

Do wszystkich tych materiałów, danych i analiz zupełnie swobodny i nieograniczony dostęp mieli przedstawiciele RTH za darmo. Mogli je przeczytać i przeanalizować w archiwach PIG w Warszawie.

Jednocześnie w tamtych latach rejon Ogrodzieńca przebadano w szczególnie dokładny sposób pod kątem poszukiwania surowców do produkcji cementu. Okazało się, że doskonały materiał znajduje się pod zamkiem w Ogrodzieńcu. Podobno pojawiła się nawet koncepcja, żeby zamek przenieść w inne miejsce i skopać całą górę. Była to utajniona decyzja, która nie ujrzała światła dziennego i na całe szczęście nie została zrealizowana. A to dlatego, że w latach siedemdziesiątych XX wieku bunkry i inne cementowe obiekty nie były już tak potrzebne wojsku, jak wcześniej. W efekcie spadło zapotrzebowanie na cement, a materiał do jego ewentualnej produkcji, znajdujący się pod zamkiem w Ogrodzieńcu, uznano za zapas, gdyby sytuacja – militarna zapewne – zmieniła się.

Z powyższych względów teren Ogrodzieńca-Zawiercia-Łaz-Siewierza-Poręby oraz Kluczy to obszar, gdzie gęstość badań na 1km2 mogła się wydawać wręcz szokująca. Tak przebadanego terenu można ze świecą szukać w całej Polsce.

Powstaje pytanie, dlaczego zatem w tych okolicach nie uruchomiono wtedy kopalni cynku i ołowiu? Po pierwsze dlatego, że wcześniej rozpoczęto prace nad budową kopalni w Bukownie, gdzie wydobycie rozpoczęło się w latach 1966-1968, a złoża zawierciańskie miały być 2 etapem rozwoju tej inwestycji. Po drugie do władzy doszedł Edward Gierek, dla którego w przemyśle najbardziej liczyło się wydobycie węgla i produkcja stali. Między innymi wtedy właśnie zapadła decyzja o budowie Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej.

Po trzecie nawet komunistyczne władze zdawały sobie sprawę, że na tak zurbanizowanym obszarze (najlepsze złoża rud cynku i ołowiu znajdują się bezpośrednio pod Zawierciem) karkołomne będzie budowanie kopalni. Mogło to bowiem spowodować konieczność przesiedlenia setek lub tysięcy mieszkańców. Co ekonomicznie i wizerunkowo nie opłacało się nawet „jedynie słusznej” partii PZPR.

Opowiadanie dzisiaj, że niezwykle opłacalne dla polskiej gospodarki są (mizerne w stosunku do tych z lat siedemdziesiątych XX wieku) badania złóż, jest stwierdzeniem wynikającym albo z braku wiedzy wygłaszających te poglądy, albo z założenia, że mieszkańcy regionu zawierciańskiego „kupią” wszystko, co im się wpisze w oficjalny dokument. Naszym zdaniem – w kontekście przywołanych faktów – nie jest to argument, żeby kanadyjskiej firmie przedłużać koncesję na badania złóż, bo tutaj wszystko już zostało przebadane wszerz i wzdłuż.

Bardziej skłaniamy się do stwierdzenia, że kolejny raz – jak w przypadku próby dzierżawy terenu od Nadleśnictwa Siewierz za plecami wszystkich – Kanadyjczycy grają mieszkańcom naszego regionu i władzom państwowym na nosie. Przedłużenie koncesji na badanie złóż jest im potrzebne, bo są kompletnie nieprzygotowani do wystąpienia o koncesję na wydobycie. Nie mają wymaganych dokumentacji, nie mają inwestorów zainteresowanych sfinansowaniem tej inwestycji i sami nie mają wystarczających środków, by ją zrealizować. Z tej firmy odeszedł prezes Dick Whittington, który miał doświadczenie w podobnych projektach. Firma szuka jakiegoś rozwiązania i przedłużeniem koncesji na badanie złóż „kupuje” sobie czas, żeby coś wymyślić. Ale ten czas z całą pewnością nie jest potrzebny na wykonywanie kolejnych odwiertów i badań.