OLKUSZ – KU PRZESTRODZE
Podtopienia, zanieczyszczona woda, sprawy o odszkodowanie. To tylko czubek góry lodowej problemu, jakim jest likwidacja zakładu górniczego Kopalnia Olkusz – Pomorzany. Na początku listopada doszło do spotkania władz powiatu olkuskiego i gmin wchodzących w jego skład z zarządem spółki ZGH „Bolesław” S.A. Obszerny materiał na ten temat ukazał się w „Przeglądzie Olkuskim” 9 grudnia br. Dla nas najważniejsze są jednak wnioski odnoszące się do ewentualnych konsekwencji, jakie niesie sytuacji z rejonu Olkusza dla nas w rejonie zawierciańskim, jeśli dojdzie do budowy kopalni i wydobycia cynku i ołowiu na tym terenie.
Co w trawie … płynie?
Budowa kopalni rud cynku i ołowiu w Olkuszu nastąpiła w latach 70-tych, w innej rzeczywistości polityczno-gospodarczej i w zcentralizowanym systemie zarzadzania. W tym czasie w Polsce nie obowiązywały przepisy ochrony środowiska. Pierwsza ustawa datuje się na 1980 r. ZGH Bolesław był jeszcze do niedawna firmą państwową, która dopiero kilka lat temu została sprywatyzowana. Obecny właściciel działa w ramach decyzji wydawanych przez urzędy na przestrzeni wielu lat i tym samym nie może ponosić odpowiedzialności za szkody powstałe przed zakupem firmy.
Powszechnie wiadomo, że ustalony dla kopalń olkuskich teren górniczy – tj. obszar, na którym zaznacza się oddziaływanie kopalni – nijak się ma do stanu faktycznego. Według badań hydrogeologicznych prowadzonych od lat 70-tych, obszar oddziaływania odwodnień kopalni w rejonie Olkusza rozciąga się aż do Zawiercia i Łaz. I to jest rzeczywisty obszar, który powinien być wyznaczony jako „teren górniczy” zgodnie z przepisami ustawy prawo geologiczne i górnicze. Urząd wydający koncesje tj Ministerstwo Środowiska doskonale zdawał sobie sprawę z zasięgu rzeczywistego oddziaływania kopalni ale głównie ze względów finansowych świadomie przyjmował zaniżone granice terenów górniczych, żeby nie ponosić kosztów szkód górniczych. Obecnie w trakcie likwidacji kopalni ZGH Bolesław, ta sprawa będzie bardzo istotną, gdyż właścicielem nie jest już Skarb Państwa, a zgodnie z ustawą z 13 kwietnia 2007 o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich usuwaniu, odwodnienia kopalni mają niewątpliwie charakter szkody w środowisku wodnym, gdyż wykraczają poza teren górniczy ustalony w koncesji wydanej przez Ministerstwo Środowiska. Temat jest niezwykle ciekawy, gdyż działo się to za zgodą organów reprezentujących Skarb Państwa i powołanych do ochrony środowiska – Ministerstwo Środowiska, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
Zapłacą mieszkańcy?
W przypadku wód, rzeczywistymi poszkodowanymi są tu mieszkańcy reprezentowani przez samorządy i przedsiębiorcy korzystający z wód. Sama szkoda polega nie tylko na zmniejszeniu zasobów wód na znacznym obszarze ale również na degradacji wód podziemnych poprzez zanieczyszczenie siarczanami, powstającymi w wyniku utleniania polimetalicznych rud siarczkowych. Zanieczyszczenie powstanie po wyłączeniu odwodnień ale jest skutkiem całej działalności kopalni od lat 70-tych. Nie ma metodyki rekultywacji wód zanieczyszczonych siarczanami i może się okazać, że wody do picia trzeba będzie transportować z oddalonych obszarów, poza zasięgiem zanieczyszczeń.
Są to wysokie koszty dla gmin i przedsiębiorstw, co już się pokazało w koncepcji zmian gospodarki wodnej w rejonie Olkusza opracowanej kilka lat temu. ZGH Bolesław nie jest obowiązany do pokrywania tych kosztów, bo będą dotyczyć znacznie większego obszaru niż teren górniczy. W tej sytuacji zobowiązanie dotyczy więc bezpośrednio Skarbu Państwa, gdyż jest spowodowane działaniem urzędników, zamiatających pod dywan efekty środowiskowe górnictwa. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Skarb Państwa będzie chciał zrzucić te koszty na samorządy, jako odpowiedzialne za gospodarkę wodną. Jest to klasyczny przykład braku gospodarza w Polsce, braku planowania strategicznego w zakresie zrównoważonego rozwoju, braku współpracy administracji rządowej z samorządami i podejmowania decyzji zza biurka w Warszawie.
Problemy jakie wybuchną w Olkuszu, a już je sygnalizuje Prezes ZGH, będą przestrogą dla gmin powiatu zawierciańskiego, w związku z projektem „OLZA”. Decyzja może zapaść znowu w Warszawie, z pominięciem sprzeciwów samorządów i mieszkańców, potem urzędnicy się zmienią i nie będzie odpowiedzialnych za powstałe szkody. A ich koszt poniesiemy my, mieszkańcy regionu zawierciańskiego.
W trakcie spotkania zarządu ZGH Bolesław z samorządowcami nie został poruszony temat rekultywacji stawu poflotacyjnego, ponieważ firma nadal stara się póki co prowadzić przerób szlamu i innych materiałów. Ale i to kiedyś się skończy.
https://przeglad.olkuski.pl/co-czeka-nas-po-likwidacji-kopalni/